Drogi Czytelniku, skoro czytasz drugą cześć mojego cyklu, pragnę Ci podziękować, że znowu jesteś na tej stronie. Niestety, dziś nie będę pisał krótko, ale za to nadal dużą czcionką Wiem, że masz mało czasu, ale chciałbym Cię prosić, abyś z okazji zbliżającego się Dnia Dziecka przeczytał poniższe opowiadanie pt. OJCIEC ZAPOMINA.
Co więcej, ośmielam się prosić, abyś przeczytał je ponownie na drugi dzień, a potem w każdej chwili, kiedy tylko zechcesz. Zapewniam Cię, że za każdym razem odkryjesz w nim coś dla Siebie nowego.
Opowiadanie to znalazłem w książce „Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi”. Autorem jej jest Dale Carnegie, ale opowiadanie nie jest jego autorstwa. Jednak on też uznał, że warto je wykorzystać w swojej książce. Możesz je przeczytać dzięki uprzejmości pani Kláry Molnár, która wyraziła zgodę na przedruk fragmentu książki. Jest ona właścicielką Studia EMKA, które to wydawnictwo ma wszelkie prawa do polskiej edycji tego tytułu.
Zatem koniec gadania, zapraszam do lektury.
W. Livingston Larned – OJCIEC ZAPOMINA
Posłuchaj, synu! Mówię do ciebie, kiedy śpisz, z małą łapką skurczoną pod policzkiem i jasnymi lokami przyklejonymi do wilgotnego czoła. Przyszedłem do twojego pokoju z własnej woli. Kilka minut temu, kiedy czytałem w bibliotece gazetę, przetoczyła się przeze mnie dusząca fala wyrzutów sumienia. W poczuciu winy stoję przy twym łóżku.
Oto, co myślałem, synu. Byłem dla ciebie ciężarem. Zrugałem cię, kiedy szykowałeś się do szkoły, ponieważ ledwie przetarłeś twarz ręcznikiem. Kazałem ci prosić o pozwolenie, byś nie musiał czyścić butów. Krzyknąłem ze złością, gdy upuściłeś coś na podłogę.
Przy śniadaniu też wytknąłem ci błąd. Rozlałeś coś. Pospiesznie przełykałeś jedzenie. Zbyt grubo posmarowałeś chleb masłem. A potem, kiedy zacząłeś się bawić, a ja szykowałem się do wyjścia, odwróciłeś się i krzyknąłeś: „Do widzenia, tato!” Spojrzałem na ciebie spod oka i w odpowiedzi powiedziałem jedynie: „Nie garb się!”
Wszystko zaczęło się od nowa późnym popołudniem. Zobaczyłem cię już na drodze. Na klęczkach grałeś w kulki. Miałeś dziurawe skarpety. Upokorzyłem cię przy twoich kolegach, każąc ci maszerować przed sobą do domu. Skarpetki były drogie – gdybyś sam musiał je kupić, bardziej byś o nie dbał! Wyobraź sobie synu, tak pomyślałem.
Czy pamiętasz, jak później, kiedy czytałem w bibliotece, wszedłeś nieśmiało, z wyrazem bólu w oczach? Kiedy spojrzałem znad gazety, stałeś w drzwiach wahając się, czy wejść. „Czego znów chcesz?” – warknąłem.
Nie powiedziałeś, tylko przebiegłeś przez pokój jak burza i zarzuciłeś mi ręce na szyję, i pocałowałeś mnie, i twoje małe rączki zacisnęły się z uczuciem, które Bóg zaszczepił w twoim sercu i którego nie zabije nawet moje zaniedbanie. A potem już cię nie było – twoje nóżki tupały na schodach.
Tak, synu, wkrótce potem gazeta wysunęła mi się z rąk i chwycił mnie okropny, chorobliwy strach. Cóż za nałóg mną owładnął? Nałóg wynajdywania błędów i dawania reprymend – tak jakbym zapomniał, że jesteś tylko chłopcem. Ale nie dlatego, że cię nie kocham. To dlatego, że zbyt wiele od ciebie wymagałem. Oceniałem cię na miarę moich własnych lat.
A tyle było w twoim zachowaniu prawdy, dobra i delikatności. Twoje serce jest tak wielkie, jak brzask nad wzgórzami. Było to widać, kiedy wbiegłeś, by spontanicznie pocałować mnie na dobranoc. Nic więcej nie liczy się tej nocy, synu. Przyszedłem pod osłoną ciemności do twojej sypialni i klęczę tu zawstydzony!
To kiepska pokuta. Wiem, że nie zrozumiałbyś tego wszystkiego, gdybym mówił do ciebie za dnia, kiedy nie śpisz. Ale jutro będę prawdziwym tatą! Będę twoim kumplem i będę płakać, gdy ty płaczesz, i śmiać się, gdy ty się śmiejesz. Ugryzę się w język, kiedy przyjdą słowa zniecierpliwienia. Będę wciąż sobie powtarzał jak zaklęcie: „On jest tylko chłopcem, małym chłopcem!”
Chciałem widzieć w tobie mężczyznę. A jednak teraz, kiedy skulony śpisz na swym posłaniu, widzę, synu, że jesteś wciąż dzieckiem. Jeszcze wczoraj tuliła cię matka, trzymałeś głowę na jej ramieniu. Żądałem zbyt wiele, zbyt wiele.
Jak pisałem we wstępie, to jest opowiadanie na Dzień Dziecka dla Ciebie do refleksji. „A co, jak nie mam dzieci?” – zapytasz. „Nie przejmuj się” – odpowiem. Czy rzeczywiście swoje postępowanie powinieneś zmienić tylko wobec dzieci?
Jeżeli uznasz, że TAK, zachęcam Cię do przeczytania całej książki „Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi”, a nie tylko powyższego fragmentu. Natomiast jeżeli prowadzisz biznes, wręcz nakazuję Ci to zrobić dla Twojego dobra.
Wiem, znowu będziesz się zasłaniał, że nie masz czasu na czytanie. Jednak nie ustąpię tak łatwo, bo mam dla Ciebie niespodziankę! Otóż książka, której okładkę widzisz na tej stronie, jest również wydana na płycie CD.
Możesz jej więc posłuchać np. w czasie jazdy samochodem na kolejne spotkanie biznesowe. Sam się przekonasz, o ile pójdzie Ci ono łatwiej, jeśli będziesz stosował w praktyce to, co w niej jest napisane.
Miłej lektury i powodzenia w biznesie. No i nie zapomnij o Dniu Dziecka.
Zawsze możesz do mnie napisać: szansadlaciebie@o2.pl

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz