- Witam szanownego pana prezesa. Coś pan bladziutki jakiś. Na urlop pan nie wyjechał, to pewnie dlatego…
- Tak, panie Hipolicie, na urlopie nie byłem i pewnie w tym roku nie będę.
- Jak to możliwe? Przecież urlop należy się wszystkim, jak psu – że tak powiem buda – nawet, za przeproszeniem prezesom! Na urlop iść musowo, prawo pracy teraz przecież w wielkiej modzie.
- Panie Hipolicie, prawo jest bardzo ważne i oczywiście trzeba go przestrzegać. Moi pracownicy mają urlopy, może nie zawsze wtedy, gdy chcą, ale mają. Ze mną jest zupełnie inna sprawa. Ja muszę pilnować interesu, bo wbrew temu, co się mówi w mediach, w mojej branży jest kiepsko. Konkurencja idzie „po trupach” i trzeba być bardzo czujnym. Dlatego nie mogę sobie teraz pozwolić na urlop. Może zimą sytuacja się wyjaśni?
- ???
- Tak, panie Hipolicie. Przyszłość firmy jest ważniejsza od mojego urlopu.
- Rozumiem, panie prezesie, rozumiem, ale u mnie na hucie to się urlopy na początku roku ustalało dla wszystkich, i dla dyrekcji też. Termin urlopu to była święta sprawa, nie do ruszenia.
- To już historia, panie Hipolicie.
- Mówisz pan, panie prezesie, że w pana branży kiepsko, a ja w telewizji słyszałem, że tak dobrze jak teraz nigdy nie było, a rząd mamy najlepszy od czasów bitwy pod Grunwaldem…
- Ciekaw jestem, o którym rządzie mowa, bo się ostatnio dość często zmieniają wicepremierzy, ministrowie, wiceministrowie…
- No właśnie, panie prezesie, co pan o tym wszystkim sądzi?
- ???
- No o aktualnych wydarzeniach, że tak powiem, politycznych?
- A które są, panie Hipolicie aktualne, bo ja, jak mam być szczery, niespecjalnie mam czas, żeby śledzić te wszystkie „afery”, jakby żywcem wzięte z kiepskiej telenoweli.
- A ja śledzę, panie prezesie, i jestem na bieżąco…
- Na bieżąco to pan był słuchając ostatnich wiadomości. Teraz jest pewnie zupełnie inaczej, i być może ten, który jeszcze wczoraj był odpowiedzialnym współtwórcą IV Rzeczypospolitej, teraz jest pospolitym przestępcą, a ten, który dwa dni temu był nieustraszonym pogromcą układu, dzisiaj okazuje się jego częścią.
- Eee, widzę, że pan prezes jednak jest, że tak powiem, w kursie…
- Trudno się całkowicie od tych żałosnych przepychanek odseparować.
- Ale to przecież ważne sprawy. Ważą się losy rządu i nasza przyszłość.
- Nasza przyszłość? Panie Hipolicie, niech pan nie żartuje… Bezsprzecznie ważą się losy pary cwaniaków, którzy prawem kaduka trafili do sejmu i teraz zobaczyli ścianę.
- Przepraszam, ale kogo pan prezes ma, że tak powiem, na myśli?
- Panie Hipolicie, to pan jest na bieżąco…
- Widzę, że się pan prezes od odpowiedzi wykręca…
- Dobrze, odpowiem panu. Moim zdaniem to należałoby pilnie wymienić 60-70 procent parlamentarzystów.
- Aż tyle?
- Tylko tyle, panie Hipolicie.
- Żarty się pana trzymają. To niemożliwe.
- Dlaczego niemożliwe?
- Przecież mamy partie polityczne…
- A partie są dla nas, czy my dla partii?
- Eee, widzę, że pan prezes w rozważania, że tak powiem, filozoficzne mnie wciąga.
- To żadna filozofia. Partie są po to, aby reprezentować różne środowiska i sposoby postrzegania świata, a nie po to, aby paru cwaniaków miało zapewniony niezły dochód.
- Aleś pan z grubej rury przywalił, panie prezesie… Ale, co racja to racja.
- Naprawdę warto, panie Hipolicie, spojrzeć chłodnym okiem na to, co się teraz w Polsce dzieje. A dzieje się naprawdę źle.
- No ale gospodarka podobno trzyma się dobrze jak nigdy.
- A wie pan, dlaczego?
- Bo nasi „rządziciele” nie mają czasu się nią zajmować.
- Brawo, panie Hipolicie! Trafił pan w dziesiątkę. Nasza gospodarka od dwóch lat jest w fazie wzrostu. I nie ma w tym specjalnej zasługi obecnych władz ani zapewne poprzednich. Tak jest w gospodarce wolnorynkowej. Ale wiele wskazuje na to, że okres wzrostu kończy się. Szkoda tylko, że rząd nie wykorzystał tego okesu do naprawy finansów publicznych, a dodatkowe pieniądze w budżecie po prostu przejedzono.
- Ale zaraz, panie prezesie, coś mi się nie zgadza. Przecież bezrobocie spada, ludzie zarabiają dużo więcej i na więcej ich stać. To chyba dobrze?
- Oczywiście, że dobrze. Zarobki w Polsce są w porównaniu z innymi krajami Unii Europejskiej jeszcze dużo niższe, ale i wydajność naszych firm jest dużo mniejsza, chociaż – to trzeba przyznać – stale się zwiększa. A co do bezrobocia, to proszę zwrócić uwagę na rolę emigracji zarobkowej.
- Wiem, wiem. Nawet dowcip taki jest, że zaraz po wojnie rząd był w Londynie a obywatele w Polsce a teraz jest na odwrót, obywatele są w Londynie a rząd w Polsce.
- I, wbrew pozorom, nie ma w tym nic złego, panie Hipoicie.
- No jak to. Myśmy przecież tych ludzi wykształcili, a teraz inni korzystają z ich pracy.
- Wykształcili się sami i często za własne pieniądze na prywatnych uczelniach. Moim zdaniem jest zdecydowanie lepiej, że wyjechali i nauczą się zupełnie innego stosunku do pracy, zarobią jakieś pieniądze i wrócą do kraju. Panie Hipolicie, przecież obecny wzrost gospodarczy też w jakimś stopniu jest skutkiem emigracji zarobkowej, podobnie jak spadek bezrobocia.
- No niby tak.
- A co tam w Łomiankach słychać?
- Eee nic takiego. Szum się zrobił wokół kanalizacji. Podobno teraz będą podłączać za darmo.
- ???
- Poważnie, tak wyczytałem w gazecie.
- Chyba coś pan pokręcił panie Hipolicie. Lepiej chodźmy już spać.
- A co ja miałem takiego pokręcić, mówię jak jest, ale faktycznie czas sprawdzić, czy mnie w domu nie ma. Dobranoc, panie prezesie.
Sylweriusz Bondziorek
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz