Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zagrała po raz 16. Kolejny rekord – zebranych ponad 30 milionów zł budzi respekti szacunek. Niestety inna „orkiestra” wielkiej urzędniczopolitycznej niemocy powoduje, że ze strachem myślimy, co będzie, gdy ktoś najbliższy nagle zachoruje? Szpitale strajkują, lekarze strajkują, pielęgniarki strajkują…, ale porzućmy złe myśli i cieszmy się z tego, że przynajmniej raz w roku potrafimy być hojni. Tegoroczny Finał WOŚP za sprawą szefa łomiankowskich pingpongistów pana Waldemara Czapskiego, szefa Stowarzyszenia Popularyzacji Tenisa Stołowego Pro Futuro, był dla nas szczególnie sympatyczny. Dzięki jego akcji: „Sto turniejów tenisa stołowego dla Jerzego” Łomianki mocno zaistniały w mediach. Brawo! Tak trzymać.
Zawsze miło jest słuchać lub czytać, jak o naszej gminie mówi się i pisze dobrze. Szkoda, że raczej rzadko dajemy ku temu okazję. Ostatnio o Łomiankach było głośno prawie wyłącznie w kontekście zajadłych sporów o przebieg drugiego wylotu trasy S7 z Warszawy. A tak w ogóle, to sporów u nas dostatek. Na ostatniej sesji Rady Miejskiej, na której dyskutowano o budżecie gminy na rok 2008, było bardzo gorąco. Ostro ścierały się różne racje. Ale wbrew pozorom to chyba dobrze, chociaż burmistrz i jego ekipa są zapewne innego zdania, co też należy zrozumieć, bo nikt nie lubi być krytykowany za efekty swej pracy. Myślę jednak, że dla nas – mieszkańców byłoby znacznie gorzej, gdyby rada głosowała zawsze jednomyślnie lub prawie jednomyślnie. Radny, który wszystko w ciemno akceptuje, bez własnego zdania, to nie radny, tylko atrapa, z której Łomianki nigdy nie miały, nie mają i nigdy mieć nie będą żadnego pożytku. A było ich trochę, oj było przez te osiemnaście lat demokracji. Z drugiej jednak strony radny „czepialski”, który wszędzie widzi nieprawidłowości, przekręty i spisek niecnych sił, do którego nie trafiają żadne argumenty, podejrzliwy do bólu, działający na zasadzie nie, bo nie, też jest przydatny w radzie jak gwóźdź w bucie… W tej, jak i zapewne w wielu innych sprawach, potrzebny jest złoty środek. Kompromis wcale nie musi oznaczać porażki. Dyskutujmy, spierajmy się, ba! kłóćmy się nawet, ale zawsze o coś, a nie z kimś. Zwalczajmy czyjeś poglądy, jeśli się z nimi nie zgadzamy, ale przeciwnika w dyskusji szanujmy, tak jak chcemy, by on szanował nas.
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz