Autor: js

2007-01-15 / / Artykuły

W naszej gminie jest wiele problemów do rozwiązania, myślę że nie są żadnym zaskoczeniem dla nowych władz, znano je od dawna. Chciałbym przypomieć sprawę mnie najbliższą – budowę wodociągów i kanalizacji, a dokładniej partycypacji mieszkańców w tej inwestycji. W styczniu 1994 r. zarządzeniem burmistrza powołany został Miejski Komitet Społeczny ds. budowy wodociągów i kanalizacji, którego miałem zaszczyt być przewodniczącym przez cały okres jego działania. Komitet czynnie działał od chwili powołania do 2001 r., kiedy to zawiesiliśmy działalność, a resztę posiadanych środków przekazaliśmy na konto Urzędu Gminy. Powodem zawieszenia działalności była niczym nie skrywana niechęć ówczesnych władz do działalności komitetu. Oskarżano nas, że działamy nielegalnie. Żądano drobiazgowych sprawozdań, mimo że wszystkie sprawy finansowe komitetu prowadziły zawsze panie zatrudnine w Urzędzie Gminy i bezpośrednio podlegające skarbnikowi. My wiedzieliśmy, że zarzuty są nieprawdziwe i było nam niezmiernie przykro, że tak nas potraktowano za naszą kilkuletnią, całkowicie społeczną pracę. A przecież chcieliśmy tylko pomagać gminnym urzędnikom przy realizacji tej wielkiej inwestycji i zgodnie z zawartymi porozumieniami reprezentować interesy mieszkańców. Zebraliśmy od mieszkańców około 5 mln zł dobrowolnych wpłat i pilnowaliśmy, żeby zostały właściwie wykorzystane. Nie chcę roztrząsać, jakie były faktyczane powody odsunięcia nas od inwestycji, ale pozostaje problem, o którym zapomieć nie można.

2007-01-15 / / Artykuły

Odcinek II prezentujący mieszkańców Łomianek, zamieszkałych przy ulicy Warszawskiej

Wielu wędkarzy korzystało z faktu, że Jezioro Pawłowskie było świetnie zarybione, łowiąc dorodne ryby. Ludność chętnie korzystała z kąpieli lub opalała się po drugiej stronie jeziora.

Państwo Olędzcy – właściciele majątku – mieli jednego syna, który kształcił się w Warszawie. Niestety Niemcy po wkroczeniu do Łomianek spalili zabytkowy dworek wraz z drewnianą zabudową gospodarczą.

przedwojenni-mieszkancya.JPG W 1942 r. majątek nabyło rodzeństwo Stefania Nosarzewska i jej brat Wacław. Nosarzewscy posiadali majątek ziemski na Bródnie zwany „Hipszówka”. Po zakupie Pawłowa sprowadzono z Wilanowa – na gospodarza – Stefana Goździka z siedmiorgiem dzieci. Rodzina ta zamieszkała początkowo w budynku folwarcznym drewnianym, a po jego spaleniu w 1945 r. przenieśli się do murowanego budynku o czterech izbach przy ul. Fabrycznej. W jednej z nich mieszkał Wacław Nosarzewski jako nadzorujący właściciel.

2007-01-15 / / Wywiady

Rozmowa z panem Andrzejem Rafałem Wojciechowskim – radnym Sejmiku Województwa Mazowieckiego

nasz-czlowiek-w-sejmiku.jpg

  • Andrzej Kaliński: Łomianki nie miały dotąd szczęścia w wyborach do Sejmiku Województwa Mazowieckiego. Jest pan pierwszym radnym z naszej gminy, któremu udało się uzyskać mandat, chociaż tuż po wyborach jedna z lokalnych gazet napisała, że Łomianki nie będą miały w sejmiku swojego przedstawiciela…
2007-01-15 / / Artykuły

Jeszcze nie tak dawnio znalezienie w Łomiankach Ukraińca do drobnych prac „na czarno” nie nastręczało żadnych trudności. Tajemnicą poliszynela były adresy, pod którymi przebywali w licznych grupach. W wielu przypadkach sami do nas zaglądali, pytając o pracę. Pomni naszych doświadczeń z nielegalną pracą na Zachodzie, pomimo świadomości łamania prawa, chętnie zatrudnialiśmy okresowo zarówno mężczyzn, jak i kobiety. Korzyści były obustronne, my mieliśmy stosunkowo tanią siłę roboczą, oni po powrocie, na jakiś czas, dostatnie życie. Aby nie być gołosłownym, podam jeden ze znanych mi przykładów. Otóż budowlaniec Wołodia dostawał, jako pomocnik na budowie, 5 zł za godzinę, co dawało mu 50 złotych dniówki. Pracując również w soboty zarabiał tygodniowo 300 zł, co po przeliczeniu daje około 390 ukraińskich hrywien, czyli nieco więcej niż wynosi średnia miesięczna emerytura ukraińskiego nauczyciela. Komentarz chyba zbyteczny, a motywacja wyjazdu do pracy całkiem jasna.

2007-01-15 / / Artykuły

Strzały powoli cichną, szaleje za to coraz bardziej pożar i huki wybuchającej amunicji. Bitwa jakby coraz to się wzmagała.

Załadowany plecakiem, dwoma karabinami, ładownicami, wlokę na kółkach cekaem z górą taśm… uff. Wszyscy coś szabrują, więc i ja zostawiam na chwilę ten cały majdan i usiłuję ze świeżego trupa w rowie ściągnąć fajne, wysokie buty. Szarpię się z nimi, kładę się na ziemi – nic. Z takiego świeżego trupa – nie idzie. Biorę więc swój majdan i wleczemy cekaem do naszych furmanek stojących na drodze do Zaborowa Leśnego.

2007-01-15 / / Od redakcji

Święta minęły, a zimy jak nie było, tak nie ma. Ale mamy nowy 2007 rok! Składając sobie życzenia noworoczne, zastanawialiśmy się, jaki on będzie? No właśnie – jaki? Lepszy czy gorszy? A może taki sam? Jakie nam niespodzianki przygotują politycy? Ostatnie miesiące pokazały, że zaskakiwać potrafią znacznie lepiej niż, na przykład, tworzyć dobre i jasne przepisy prawa…

2007-01-15 / / Artykuły

Pierwsza sesja nowo wybranej Rady Miejskiej piątej kadencji tradycyjnie miała uroczysty charakter. Podziękowania, życzenia, kwiaty, gratulacje, pierwsze głosowania i pierwsze wybory, a wszystko w obecności byłego i nowego burmistrza. Miło, pogodnie, sympatycznie i kulturalnie, ale nie do końca. Narosłe podczas przedwyborczej gorączki emocje i wzajemne uprzedzenia konkurujących ze sobą komitetów wyborczych dały o sobie znać na sali obrad. Tupanie, gwizdy i okrzyki z widowni podczas wystąpienia jednego z radnych to reakcja wysoce emocjonalna, ale niezbyt elegancka, zwłaszcza gdy ów radny jest osobą powszechnie szanowaną w swoim okręgu, a obowiązki radnego pełni pierwszy raz. Można się zgodzić, że powrót do przykrych wydarzeń z okresu walki wyborczej, właśnie na pierwszej sesji był niezbyt fortunnym momentem, ale nikt nie jest ze stali…

2007-01-15 / / Artykuły

Witam Państwa w nastroju radości, optymizmu i euforii. Rozpoczynamy siódmy rok dwudziestego pierwszego wieku. Żyjemy i to jest piękne.

Czy ten rok upłynie nam spokojnie, czy będzie pełen problemów, już wkrótce się przekonamy. Na razie mamy czas na radość i dlatego wznieśmy okrzyk za Piotrusiem Panem – „ŻYĆ, ŻYĆ – TO DOPIERO PRZYGODA!”. Nie od rzeczy będzie w przerwach karnawałowego szaleństwa chwila refleksji. Ot, dla umysłowej higieny.

2007-01-15 / / Artykuły

Święta Bożego Narodzenia minęły, przymusowe obżarstwo skończyło się, więc już chyba można, drodzy Czytelnicy, zająć się na spokojnie sprawami żywieniowymi.

Skoro temat „uzyskanie niezależności finansowej” nie wzbudził żadnego zainteresowania – przynajmniej sądząc po frekwencji na grudniowych spotkaniach, na które zapraszałem w poprzednim wydaniu „Naszych Łomianek” – może kwestie dietetyczne okażą się zagadnieniami ciekawszymi. A nuż poniższy felieton zainspiruje kogoś do podjęcia działań nad własnym organizmem i na łamach naszego miesięcznika będzie można zapoznać się z doświadczeniami i sposobami Czytelników zrzucenia zbędnych kilogramów.

2007-01-15 / / Rozmowy przy płocie

O Łomiankach i nie tylko rozmawiają Hipolit Tutejszy i prezes Jan Wielkomiejski

– Dzień dobry panie Hipolicie! Jak minęły święta?

– Dzień dobry, dzień dobry. Kłaniam się panu prezesowi. A święta jak zwykle, głównie przy stole z rodzinką. Ja to nie wiem jak ludzie mogą wyjechać w święta na urlop lub za granicę na wycieczkę. I do tego jeszcze później mówią, że dopiero tam naprawdę odpoczęli. Tak jakby święta były dodatkowym urlopem.

– Świat się zmienia, panie Hipolicie, i obyczaje też ulegają przemianom. Szkoda, że czasami idą w złym kierunku. A z wyjazdami na święta to różnie bywa. Zdarza się tak, że pojedyncze osoby lub nawet czasami małżeństwa wolą spędzać święta poza domem, aby nie przywoływać wspomnień…

– A, tak, tak! Znam taki przypadek. Miałem w hucie kolegę, któremu żona zmarła, a samotny był, dzieci nie miał, to w święta pracował na okrągło. Aż nam głupio było, bo nikt, szczególnie w Wigilię nie chciał iść do roboty, a ktoś przecież musiał. A on się zawsze zgłaszał na ochotnika i mówił, że woli być w robocie, bo przynajmniej ma do kogo gębę otworzyć…

– Różnie w życiu bywa, panie Hipolicie. Ale cośmy tak na takie smutne tematy zeszli. Mamy nowy rok i cieszyć się trzeba.

– A z czego tu się cieszyć… Myśli pan, że ten będzie lepszy?