Autor: js

2008-02-03 / / Podróże

Do wielu świętych miejsc, jakie odwie­dzają pątnicy podczas swej wędrówki po Ziemi Świętej, obowiązkowo należy miejsce narodzenia Chrystusa – Betlejem. Ciągłe wojny i niepokoje, które dotykają ten rejon, zupełnie nie pasują do obrazu niewinnej Dzieciny, zwanej Księciem Pokoju. Miałem to szczęście, by znaleźć się tam w grupie kilku osób z Łomianek akurat w przerwie starć zbrojnych pomiędzy Palestyńczykami a Żydami, jakkolwiek szczęście niepełne, bowiem wypadło poza okresem bożonaro­dzeniowym, a więc czasem najodpowied­niejszym do odwiedzenia tego miejsca.

Betlejem, które w języku hebrajskim znaczy „dom chleba”, zaś po arabsku „miasto mięsa”, odległe jest od Jerozolimy zaledwie na 8 km, leży na dwóch wzgórzach wśród winnic, gajów figowych, oliwnych i migdałowych. Ponad 30-­tysięczne miasto, położone na obszarze Zachodniego Brzegu Jordanu jest zbudowane z białego i różowego kamienia. Zamieszkują tu głównie chrześcijanie i muzułmanie, trudniący się przede wszystkim turystyką i han­dlem, w niewielkim stopniu rolnictwem. Wśród wąskich uliczek pełnych sklepików i kramów z pamiątkami, najczęściej dewocjonaliami, uwijają się gromadki palestyńskich dzieci oferujących małe szopki rzeźbione z drzewa oliwnego. Trzeba wiele taktu i cierpliwości, by człapiąc w upale po kamiennych płytach z Pola Pasterzy do Bazyliki Narodzenia, skutecznie opierać się natrętnym sprzedawcom.

2008-02-03 / / Felietony
2008-02-03 / / Kultura

z-zycia-wicia.jpgNasz Łomiankowski Wicio to nikt inny, tylko znany wszystkim, którzy z kulturą są na ty – artysta uniwersalny – wielkie serce – Wiktor Zatwarski.

Jest to człek zacny, ciekawy i do bólu skromny. Dlatego – w wiel­kim skrócie – pozwalamy sobie przybliżyć Czytelnikom jego in­teresującą sylwetkę.

Życie Wicia było – i nadal jest – twarde i barwne. Syn wysokiego wojskowego wychowany przez ojca twardą żylastą ręką od młodości wiedział co to dyscyplina. Ojciec miał ordynansa. Pewnego dnia polecił temu młodemu żołnierzowi wykonać pas ze skóry zwierzęcia, najlepiej z byka, zaznaczając, że ma być gruby i ze sprzączką. Po co staremu pas? – głowił się żołnierz. Wszak do munduru ma, a do spodni nosi szelki… Ale rozkaz to rozkaz. Wnet okazało się, do czego ten pas miał służyć. Żołnierz dostawał krwawych wyrzutów na sumieniu, gdy słyszał jęki biednego Wicia, dobiegające z okopów ćwi­czebnych usytuowanych na zarządzanych przez ojca terenach wojskowych. Był rok 1939 i Polska niespiesznie szykowała się do walki z Hitlerem.

2008-02-03 / / Artykuły

Po wielu latach obecności w Polsce biuro japońskiej orga­nizacji pomocowej JICA (Japan International Cooperation Agen­cy – Japońska Agencja Współpracy Międzynarodowej) kończy działalność w Polsce.

Po 1989 r. w Polsce rozpo­częła się transformacja ustro­jowa w kierunku gospodarki rynkowej. Wśród krajów, które zaoferowały pomoc Polsce, by­ła Japonia. Form pomocy było wiele. Były to projekty dotyczące polityki finansowej, gospodar­czej, przemysłowej, handlowej. Zorganizowano wiele szkoleń na temat produktywności, efekty­wności oraz zarządzania jako­ścią. Zrealizowano wiele projek­tów z zakresu ochrony środo­wiska, efektywności energety­cznej, rozwoju regionalnego. Jedną z najważniejszych form pomocy była działalność szko­leniowa. Ze szkoleń organizo­wanych od 1989 r. w Japonii skorzystały 824 osoby. Równie duża pomoc Polsce została udzielona przez ekspertów ja­pońskich. Od 1989 r. w Polsce pracowało 277 ekspertów z róż­nych dziedzin.

2008-02-03 / / Kultura
2008-02-03 / / Historia

z-lomianek-do-dachau-1.jpgNa podstawie relacji żołnierza Kompanii Młodzieżowej Jerzego Wojciewskiego „Strzały” – opracował Kazimierz Medyński

Zachodzące słońce sierpniowego wieczoru kładło na ganku coraz dłuższe cienie. Wreszcie, po kolejnej rocznicowej uroczystości można spokojnie usiąść w fotelu, wyprostować bolące nogi, łyknąć zimnego kompotu, i w ciszy wrócić wspomnieniami do minionych wydarzeń. Z nów nas ubyło! Wyliczam w myślach nazwiska niedawno zmarłych, usiłuję przypomnieć sobie tych, co odeszli wcześniej, rozważam, kogo trzeba odwiedzić w domu, a kogo już w szpitalu. Mój prywatny przegląd Odchodzących, mój osobisty Apel Nieobecnych! Czy naprawdę minęło aż tyle lat? Przecież dla mnie to jak gdyby było to wczoraj! Harcerstwo w łomiankowskiej szkole, wojna, okupacja, Szkoła Partyzanta, Kompania Młodzieżowa, bitwa o bielańskie lotnisko, Truskawka, zrzuty, atak na Dworzec Gdański, własowcy, obozy koncentracyjne, twarze, zdarzenia, i upływający czas, znaczony kolejnymi rocznicami. Może to był tylko sen? Jeśli sen, to skąd ten tatuowany numer obozowy?

2008-02-03 / / Felietony

Codziennie wyprzedzam na trzeciegoCodziennie wykonuję manewr uzna­wany przeze mnie oraz większość kierow­ców i pasażerów za bardzo niebezpieczny. Robię to, bo zmusza mnie do tego zmie­niona na czas remontu wiaduktu organi­zacja ruchu na Wisłostradzie. Samochody jadące w przeciwnych kierunkach mijają się w bardzo niewielkiej odległości, a przecież wystarczyłaby odrobina wyobraźni i inicjatywy ze strony urzędników, by ruch na Wisłostradzie był bezpieczniejszy.

2008-02-03 / / Felietony

Listopad to miesiąc obfitujący w wiele dni świątecznych. Obchody 62. rocznicy zbrodni katyńskiej. Cała Polska dzięki prze­kazowi telewizyjnemu oddała hołd Polakom pomordowanym na Wschodzie. Relacja była wzru­szająca. Trzeba o tych sprawach mówić, choćby po to, żeby mło­dzi zrozumieli, w jak spokojnych czasach żyją i komu je zawdzię­czają.

Po premierze „Katynia” Artur Żmijewski powiedział: – W Katyniu odcięto głowę naszej inteligencji. Ale nie tylko tam. Póź­niej w Powstaniu Warszawskim stało się to samo. Zginęła wspa­niała młodzież. Zostały tylko niedobitki.

Święto Niepodległości i kolejna relacja w telewizji publicznej. O tym jak ważne jest to święto dla nas Polaków, świadczyła obecność nie tylko wielu osób starszych, ale i młodych.

2008-02-03 / / Rozmowy przy płocie

O Łomiankach i nie tylko rozmawiają Hipolit Tutejszy i prezes Jan Wielkomiejski

– Dobry wieczór panie Hipolicie, jak zdrowie, bo coś pan marnie wygląda…

– Eee… faktycznie jest marnie, ale bywało gorzej. Mam mały kłopot z piecem gazowym, ale może to jesień mnie tak dołuje. Zimno się zrobiło, deszcz leje prawie codziennie. Nie lubię jesieni. Brr! Już lepiej, żeby mróz porządny chwycił.

– Ja też za nią nie przepadam. Ale jest sposób, aby jesień spędzić w słońcu i cieple.

– Chyba siedząc przy piecu i pa­trząc w telewizor!

– Mój przyjaciel Ryszard ma na jesień sposób. Zawsze w lis­topadzie jedzie na urlop w ciepłe kraje. W tym roku pojechał do Egiptu. Podobno o tej porze jest tam całkiem tanio.

2008-02-03 / / Ogłoszenia

Szanowni Darczyńcy! Bardzo serdecznie dziękuję za wszystkie ofiary na budowę kościoła w Parafii Św. Marka…