O Łomiankach i nie tylko rozmawiają Hipolit Tutejszy i prezes Jan Wielkomiejski
– Niech ja skonam! Co ja widzę! Pan prezes we własnej osobie zamiata podwórko, coś podobnego…
– Dzień dobry panie Hipolicie. Nie bardzo rozumiem, dlaczego pan się dziwi, że zamiatam podwórko. A kto ma zamiatać?
– No nie wiem, ale pan, prezes poważnej firmy, z miotłą w ręku jakoś mi nie pasuje.
– A co tu ma pasować. Wiosna przyszła prawie razem z nowym rokiem, to trzeba o porządkach pomyśleć. Wziąłem sobie klika dni urlopu, mam troszkę czasu, który trzeba właściwie wykorzystać.
– Zgadza się. Na wiosnę zrobić porządek musowo, ale co się stało, że pan prezes sam sobie urlop dał?
– O nie! Tak dobrze nie ma. Na te kilka dni urlopu musiała wyrazić zgodę rada nadzorcza, ale oni nie protestowali.
– I zamiast, za przeproszeniem pana prezesa, pewną delikatną część ciała wziąć w troki i do ciepłych krajów wyjechać, latasz pan po podwórku z miotłą jak dozorca jakiś?