Kolejny odcinek opowieści pana Jerzego Regulskiego o przedwojennych mieszkańcach ulicy Warszawskiej (#1 i #2
Idąc prawą stroną ul. Warszawskiej w kierunku Kiełpina, za opisaną w poprzednim odcinu karczmą Feliksa Gocławskiego stał dom znanego społecznika i jednocześnie Komendanta Ochotniczej Straży Pożarnej oraz prezesa łomiankowskiej organiacji oficerów rezerwy Wojska Polskiego, Władysława Kowalskiego (obecnie na placu tym stoi warsztat samochodowy pana Bojczuka). W. Kowalski wraz z żoną prowadził sklep spożyw-czo-przemysłowy. Mieli dwoje dzieci, Janinę i Zbysława.
Dodatkowo pan Kowalski wspólnie z Eustachym Rykowkim prowadzili małą firmę przewozową, jakby poprzedniczkę naszej Ł-ki. Należący do nich samochód marki Fiat do przewou osób, dowoził mieszkańców Łomianek do Warszawy. Końcową stacją był Dworzec Gdański.
Rodzina Kowalskich była bardzo patriotyczna. Do 1939 r. działalność Władysława Kowalskiego nie przez wszystkich była mile widziana, a szczególnie drażniła kolonistów niemieckich. Kiedy przychodziły święta 3 maja 11 listopada czy w Łomiankach podczas uroczystych obchodów tych świąt Władysław Kowalski w swych przemówieniach publicznie wyrażał swą niechęć do zaborców, którzy dokonali rozbiorów Polski. Trudno się dziwić, że w momencie rozpoczęcia wojny Niemcy szybko aresztowali Władysława Kowalskiego, jak również innych aktywnych mieszkańców Łomianek. Najpierw wywieźli ich na Pawiak, a później do obozu zagłady w Oświęcimiu.
Następny dom na ul. Warszawskiej należał do Feliksa Bentyna, który miał dwoje dzieci, syna Aurela i córkę Helenę.
W podwórzu znajdował się zakład ślusarski, w którym Feliks Bentyn fachowo naprawiał maszyny rolnicze, sprzęt gospodarstwa domowego, wyrabiał także ogrodzenia. W latach 30. XX w., od ul. Warszawskiej, otworzył dodatkowo kawiarnię z przytulnym, pełnym kwiatów i krzewów ogródkiem. Niestety wkrótce w Łoiankach otwarto kilka innych kawiarni, z którymi kawiarence F. Bentyna trudno było konkurować i trzeba było ją zamknąć.
W czasie rewolucji październikowej pan Bentyn przebywał na terenie Rosji i, o ile dobrze pamiętam, pracował w Pudłowkich Zakładach Zbrojeniowych, tam się ożenił i powrócił do Łomianek. Rodzina państwa Bentynów też była bardzo patriotyzna. Kiedy przyszła okupacja niemiecka, cała rodzina włączyła się do działalności konspiracyjnej Armii Krajowej Grupa Kampinos. W czasie konspiracji Bentyn działał pod ps. „Oset”, jego córka, jako łączniczka dalekiego zwiadu, przyjęła ps. „Wisła”. Pamiętam ją dokładnie, bo była moją koleżanką z jednej ławki. Kiedy wybuchło Powstanie Warszawskie, cała rodzina brała w nim udział. Bentyn był komendantem zaplecza i starał się o żywność, którą dostarczał później uczestnikom Powstania na terenie Puszczy Kampinoskiej.
Po zakończeniu działań wojennych w maju 1945 r., na teren naszej gminy Młociny przybył komendant wojenny Armii Radzieckiej i objął urzędowanie. Komendant wezwał Bentyna na przesłuchanie i pytał, jakie oddziały partyzanckie działały na naszym terenie, czy działały oddziały różnych ugrupowań politycznych, czy działały oddziały Armii Krajowej? Bentyn świetnie władał językiem rosyjskim, co zainteresowało Komendanta, a na końcu pokazał zaświadczenie, że pracował w Pudłowskich Zakładach Zbrojeniowych w czasie rewolucji październikowej podpisane przez… Feliksa Dzierżyńskiego. To błyskawicznie uspokoiło komendanta, zmienił zdanie i zaniechał dalszych przesłuchań o okresie okupacji niemieckiej. My, żołnierze Armii Krajowej dzięki temu uniknęliśmy aresztowań i bardzo prawdopodobnej wywózki do łagrów.
Dzięki zaufaniu, jakim darzył go komendant, Bentyn był jednym z organizatorów Milicji Obywatelskiej, jednak po kilku tygodniach komendę prze-niesiono na Młociny i Bentyn wrócił do swojego zawodu.
Sąsiadami Bentynów była rodzina Mazurków. Od strony obecnej ul. Warszawskiej stał piętrowy drewniany budynek mieszkalny na planie prostokąta, frontem do „szosy”, o długości około 12 m i szerokości 8 m. W budynku tym mieszkali lokatorzy, a na piętrze pani Irena Bentyn wraz z matką, która prowadziła usługi krawieckie damskie i szyła na zamówienie odzież, jak również szkoliła w zawodzie uczennice. Na parterze zamieszkiwały rodziny robotnicze z terenu Łomianek: Szcześniaków, Modzelewskich, Drożdżów oraz krawiec Kaczmarek.
Pani Zuzanna Franciszka Mazurek wraz z córką Antoniną trudniły się handlem mlekiem. Skupowały je od okolicznych rolników i dostarczały do Warszawy. Mąż był z zawodu rybakiem. Łowił ryby na Wiśle na odcinku od Młocin do Łomianek. Na tej samej posesji stał także dwuizbowy budynek mieszkalny zamieszkiwany przez Antoniego Dąbrowskiego – stolarza. W głębi posesji stał dom państwa Mazurków. Natomiast bliżej ul. Gościńcowej byl kolejny drewniany budynek trzyizbowy, w którym mieszkał ojciec pani Mazurkowej Stanisław Stański, uczestnik Powstania Styczniowego. Budynek miał stylowy artystycznie rzeźbiony ganek, służący jako miejsce odpoczynku po pracy, a w środku po obu stronach były dwie ławki. Oprócz pana Stańskiego w budynku tym zamieszkiwała rodzina pana Pawła Dąbrowskiego, która zajmowała dwie izby. Paweł Dąbrowski był z zawodu młynarzem zatrudnionym w młynie Blocha (młyn znajdował się na rogu ul. Warszawskiej i Racławickiej). Budynek był murowany wysokości jednego piętra. Obecnie ta posesja jest zamieszkiwana przez rodzinę państwa Zielskich. Niestety w 1945 r. młyn spalili Niemcy, wycofując się przed Armią Sowiecką.
Pani Antonina Mazurek wyszła za mąż za Leona Łyżwińskiego, który był szewcem i robił buty damskie na zamówienie kupców żydowskich i polskich oraz do sklepów w Warszawie. Budynek przetrwał czasy wojenne, jednak w latach 80. uległ dewastacji i został rozebrany. Należy dodać, że budynek postawiał Stanisław Stański w czasie zaborów około 1910 r. W budynku na parterze mieściła się szkoła trzyklasowa, uczono w językach polskim i rosyjskim. Szkoła istniała aż do 1921 r.
Kolejny odcinek w następnym numerze
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz