Przedwojenni mieszkańcy #5

Przedstawiamy kolejny odcinek opowieści pana Jerzego Regulskiego o przedwojennych mieszkańcach ul. Warszawskiej. Ale najpierw małe sprostowanie. W treść poprzedniego odcinka wkradło się kilka błędów. Sprostowanie, które otrzymaliśmy od potomków rodziny Kozdrojów (serdecznie dziękujemy), zamieszczamy w poprzednim odcinku.

Redakcja

Obok zakładu fotograficznego pana Remigiusza Bierzanka (Warszawska 168) stoi murowany budynek pana Stanisława Jabłońskiego zbudowany przed 1939 r. Pan Jabłoński prowadził zakład kołodziejski, w którym świadczył usługi dla rolników, mieszkańców Łomianek i okolicznych wiosek. Do szczytu budynku przylegała zabudowa drewniana. Państwo Jabłońscy mieli dwie córki, Stanisławę, która wyszła za mąż za Aleksandra Radzikowskiego, właściciela warsztatu mechaniczno-samochodowego, i Genowefę, zamężną z Eugeniuszem Nasierowskim – fotografem.

Jabłoński był kołodziejem, szkolił młodych chłopaków i przyuczał do zawodu, aby uzyskali uprawnienia czeladnicze. Trzeba pamiętać, że w owym czasie podstawowym pojazdem był drewniany wóz konny, dlatego pracy było dużo, bo okucia wykonywał jedynie kowal. Z pracowników pana Jabłońskiego pamiętam Stanisława Majchera, Henryka Sachogłuchowicza, Bronisława Burzyńskigo (obaj z Kazunia Polskiego), Szczepana Wójcickiego i Mariana Zielskiego (obaj z Cybulic). Przyuczenie do zawodu trwało 3 lata. Uczeń nie otrzymywał żadnego wynagrodzenia, jednak właściciel zapewniał pełne utrzymanie. Praca zaczynała się o 7.00 i kończyła o 19.00. Żona pana Jabłońskiego dawała młodym chłopcom pieniądze, gdy chcieli iść na zabawę. Jak szedł z dziewczyną, dostawał srebrne 5 zł, jak sam – 2 zł. Młodzi ludzie pracowali w warsztacie po podpisaniu umowy pomiędzy rodzicami i panem Jabłońskim. Za wykształcenie płacili określoną kwotę.

Budynek Stanisława Jabłońskiego był usytuowany w ścisłym centrum Łomianek. Dzięki temu położeniu często bywało w nim wielu ludzi. Atmosferę tworzył wielki blaszany piec, który szczególnie zimą ogrzewał wszystkich odwiedzających. Opalany był wiórami i odpadami drewnianymi z produkcji. Częstymi gośćmi byli Stanisław i Ludwig Leszczyński oraz Stanisław Bogdański.

W budynku tym od frontu, czyli od ulicy Warszawskiej, były pomieszczenia Policji Granatowej, a w podwórku areszt. W czasie okupacji w tym budynku znajdowała się także siedziba Policji, która w tych czasach była na usługach okupanta. Pomi-mo tego w jej szeregach działali zakonspirowani żołnierze AK Grupy Kampinos. Byli to Edward Przybylski ps. „Edek”, Roman Pierzchalski i Józef Zarczyński ps. „Granat”. Policjanci ci, pełniąc służbę, przekazywali podziemiu informacje o tym, co się dzieje w Łomiankach. Uprzedzali o najbliższych łapankach lub planowanych aresztowaniach miejscowej ludności. Dzięki nim podziemne władze łomiankowsko-młocińskiej konspiracji, a zwłaszcza kapitan Józef Krzyczkowski „Szymon”, na bieżąco wiedzieli o działaniach wroga.

Niestety w szeregach Policji znajdowały się również osoby, które bezwzględnie wykonywały swoją pracę. Należał do nich pan Kozłowicz, który zabierał żywność warszawiakom, którzy przechodzili przez „wachę”, czyli granicę Generalnej Guberni, aby zaopatrzyć się w żywność. Tropił nielegalny ubój (wtedy żywność była na kartki). Robił to wszystko, pomimo że był Polakiem. Po wojnie został zastrzelony.

Sąsiadem kołodzieja Jabłońskiego był Władysław Oliszewski, który prowadził gospodarstwo rolno-warzywne. Miał cztery córki i dwóch synów, Henryka i Władysława. Henryk zaraz po wrześniu 1939 r. znalazł się na zachodzie, gdzie walczył w siłach Aliantów. Po zakończeniu wojny osiadł w Anglii, niestety zmarł w 2005 r. Władysław walczył w obronie Warszawy, został ranny, trafił do szpitala Dzieciątka Jezus na ul. Lindleya. W trakcie walk pocisk artyleryjski trafił w szpital i Władysław Oliszewski zginął na miejscu. Córki wyszły za mąż i mieszkały przez wiele lat w Łomiankach. Do dnia dzisiejszego żyje Irena po mężu Sajdak. Wspaniała postać, wraz z mężem włączyła się do walki konspiracyjnej Armii Krajowej „Grupy Kampinos”, uczestniczyła w powstaniu warszawskim. Natomiast ojciec był aktywnym społecznikiem, jeszcze w latach 1935-1936 w wyniku tzw. komasacji gruntów zgodził się na przebudowę i zamianę. Zasiedlił teren naprzeciwko kościoła pomiędzy ulicami Warszawską i Gościńcową. Córka Irena wraz z mężem, fachowcem od melioracji, pobudowała się w roku 1948.

W sąsiedztwie Oliszewskiego stał budynek dwuizbowy usytuowany szczytem do ul. Warszawskiej, zamieszkiwany przez Władysława Żmudzkiego, który pracował jako mechanik – palacz w młynie Blocka. Obsługiwał on maszynę parową, która uruchamiała maszyny młyńskie. W okresie okupacji mieściła się tam też kawiarnia. Budynek przetrwał lata okupacji i do roku 2000 był zamieszkiwany przez rodzinę Zygmunta Felicjańskiego. Budynek został rozebrany. W tym miejscu jest obecnie cukiernia Tiramisu. Należy nadmienić, że jako żarliwy patriota Zygmunt Felicjański był uczestnikiem wojny obronnej 1939 r., a w czasie okupacji działał w konspiracji – AK „Grupy Kampinos”.

Na placu od granicy dawnej „miedzy” stała kuźnia kowalska, którą prowadził Antoni Szymański, syn Władysława. Obok szczytem do ul. Warszawskiej stał budynek pana Półtoraka, z zawodu robotnika. W budynku tym również mieszkał wraz z rodziną szewc Franciszek Dąbrowski, który wykonywał buty dla kupców żydowskich. Kupcy powierzali mu materiał i płacili tylko za robociznę. Dziś na tym placu stoi budynek pana Hieronima Królaka. Zamieszkuje tam do dziś jego żona Maria, a przed domem usytuowany jest kiosk „Ruchu”. Mąż pani Marii również należał do konspiracji.

przedwojenni-mieszkancy.jpg

 

przedwojenni-mieszkancy-2.jpg

js Opublikowane przez:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.