Jak zapewne Państwo zauważyli, żyjemy w ciekawych czasach. Jesteśmy integralną częścią zmieniającego się non stop świata. Tak było zawsze i będzie po wsze czasy. Oryginalnością naszego położenia jest fakt, iż to my właśnie, a nie kto inny, musimy sobie dawać radę z problemami bolesnej metamorfozy. Takie jest nasze życie i nikt nas nie zastąpi w roli, którą musimy odegrać na tej scenie. Kto tę rolę nam przydzielił i dlaczego akurat nam i akurat w tym momencie, po co to widowisko i kto wreszcie jest widzem, reżyserem, inspicjentem? Pytania bez odpowiedzi. „Celem życia jest samo życie” (Goethe).
Obawiam się, że sami jesteśmy widzami i aktorami zarazem, a wchodzimy na scenę bez specjalnego planu, wpisując się z biegu w tok wydarzeń. W dużej mierze od nas samych zależy, w jakiej roli się obsadzimy i czy inni uczestnicy farsy zwanej życiem wygwizdają nas, czy obdarzą oklaskami.
Nasza społeczność to zaledwie 20 tys. osób – mało w skali kraju, ale wystarczająco, by się zintegrować i wspólnie zbudować coś na wzór kraju.
Nie ograniczajmy się w marzeniach! Niech każdy robi to, co potrafi w sposób doskonały, z pełnym świadomości zaangażowaniem. W entuzjazmie tkwi siła. Są wśród nas ludzie o wybitnych umysłach, którzy tworzą poza naszą wyspą – przecież nic o nich nie wiemy lub całkiem niewiele. Spróbujmy wykorzystać ten potencjał. Pomóżmy sobie sami, nikt z zewnątrz nie przyjdzie… Teraz jest najlepszy moment – nie jutro, pojutrze, ale właśnie teraz!
Po co ten wstęp pełen truizmów? Otóż dlatego, aby zwrócić uwagę na rolę, jaką powinna odegrać w naszej społeczności lokal-na gazeta. Przecież jest to idealne źródło dobrej nowiny. Gazeta lokalna powinna scalać społeczność, budować lokalny patriotyzm, dowartościowywać mieszkańców, inspirować w podejmowaniu działań na rzecz wspólnego dobra, wreszcie wychowywać. Nie może być tak, że na łamach lokalnego nośnika informacji sączy się jad rozkładający strukturę społeczną. Przez stwarzanie zwalczających się obozów niczego dobrego nie zbudujemy, rezultatem może być tylko destrukcja. Myślą przewodnią zespołu redakcyjne-go powinna być chęć przemiany noclegowni w przytulne siedlisko, do którego z chęcią wracamy, by tu być, działać i odpoczywać. Gazeta lokalna nie może być tylko tubą lokalnych władz, kościoła i paru przedsiębiorczych osób. To ma być gazeta nas wszystkich – tych zrzeszonych i nie, wierzących w co się komu podoba i nie-wierzących w nic, biednych oraz cholernie bogatych. Każdy powinien znaleźć swoje miejsce na łamach gazety, gdzie będą poruszone jego problemy, a nie tylko rozgrywki międzypartyjne.
Gazeta lokalna to forum do dyskusji wszystkich bez wyjątku mieszkańców. Co się dzieje na świecie i poza naszym miasteczkiem, wiemy aż nadto dobrze z TV i ogólnokrajowych periodyków, natomiast z naszej gazety mamy dowiedzieć się np. dlaczego w markecie sprzedają zjełczałe masło lub nadpsutą wędlinę i kiedy to się wreszcie skończy. Gazeta ma być rzecznikiem praw obywatela. Może on tu znaleźć odzew na swoje skargi i żale, podzielić się radością. Tylko w ten, niezbyt wymyślny sposób, zbuduje się zaufanie do redakcji, a pośrednio także do wszystkich oddziałów władzy lokalnej – łącznie z policją. Może dojść nawet do niesamowitego zjawiska, jakim bez wątpienia byłby dzielnicowy odwiedzający regularnie mieszkańców swego rewiru.
Czy tak zorientowana redakcja może być oczkiem w głowie władz? Stanowczo odpowiem – tak! Nikt nie będzie lepszym łącznikiem między ratuszem a mieszkańcami i na odwrót – takie są wymogi społeczeństwa ukierunkowanego na demokrację. Gazeta obarczona jest misją budowy dobrych stosunków społecznych. Czytelnik lokalnej gazety chce wiedzieć, co robią jego współplemieńcy, co produkują w fabryce i jaki zakład rzemieślniczy otworzono na sąsiedniej ulicy. Trochę plotkarstwa, trochę rzetelnej informacji – jak w życiu. Jedno jest pewne – nie wolno dopuścić do kontynuowania sztucznego tworu jakim była Gazeta Łomiankowska.
Śpiewać każdy może, ale gazetę powinni tworzyć fachowcy. Czego Państwu i sobie życzę.
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz