Wielkanoc tegoroczna szykuje się wyjątkowo wiosennie, mimo że wypada w marcu, miesiącu, który nieco starszym pokoleniom często kojarzy się z bardzo gorącym rokiem 1968. Najpierw były tzw. „wydarzenia marcowe”, a później „przyjacielska pomoc” dla Czechosłowacji. Tak elegancko oficjalnie nazywano haniebną w obu przypadkach postawę rządzących Polską komunistów.
Stowarzyszenie Nasze Łomianki Posts
sami nie wiecie, co posiadacie.
To znane powiedzenie w zdumiewający sposób sprawdza się w Łomiankach. Ekologiczne oczyszczalnie ścieków wymyślone i opatentowane przez dr. Włodzimierza Ławacza – wieloletniego mieszkańca naszej gminy, oraz inż. architekta Piotra Szumskiego, budowane są w bardzo wielu miejscach, nawet w sąsiednich gminach, ale niestety nie w Łomiankach.
Od kilkunastu lat nasza gmina zmaga się z problemem utylizacji ścieków komunalnych. Zbudowano oczyszczalnię i kolektory główne kanalizacji, bardzo wolno powstaje sieć kolektorów drugorzędowych i przyłączy, ale ze względu na ogromne koszty do skanalizowania całej gminy jest jeszcze bardzo daleko. Może warto rozejrzeć się nad alternatywnymi metodami sanitacji, które byłyby tańsze i uzupełniały metody tradycyjne?
Radny powinien nie tylko reprezentować mieszkańców, ale także informować ich o działaniach władzy.
W poprzedniej kadencji władz samorządowych wielokrotnie narzekaliśmy na brak samodzielności niektórych radnych. Faktem jest, że ówczesny burmistrz umiejętnie wykorzystywał różne możliwości (np. zatrudnianie członków rodzin w urzędzie) do uzależnienia części radnych. Efekt był fatalny, a w wyborach w 2006 r. mieszkańcy Łomianek pokazali czerwoną kartkę zarówno burmistrzowi Sokołowskiemu, jak i prawie wszystkim radnym z jego komitetu wyborczego. Nikt z mieszkańców nie chce bierności, nieformalnych układów, sieci nepotyzmu, dzielenia synekur.
Oddając dwa i pół roku temu w ręce Czytelników monografię „Dawne Łomianki”, Regionalne Stowarzyszenie Promocji Łomianek sygnalizowało wolę kontynuowania prac nad dalszym poznawaniem historii naszej gminy. Ostatnim owocem tych działań jest przygotowywana do druku nowa książka obejmująca dzieje gminy w latach ostatniej wojny, zatytułowana roboczo „Łomianki wojenne”. Zamiarem autorów było przedstawienie wydarzeń mających miejsce na naszym terenie i losów mieszkańców począwszy od kampanii wrześniowej 1939 r., poprzez konspirację i walkę z okupantem, a skończywszy na pierwszych dniach po zakończeniu wojny w 1945 r.
Po otrzymaniu informacji od przyjaciela – Piotra Kosowicza, syna kawalerzysty AK z oddziału mego ojca, pragnę poinformować, że poprosiłem go o udostępnienie danych na temat zdjęcia dziewczyny – ułana AK, opublikowanego w waszej gazecie.
Jestem emerytem zajmującym się kawalerią AK mego ojca, zarazem członkiem Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej (ŚZŻAK). Wcześniej byłem członkiem w grupie pana kpt. Czesława Sikorskiego – „Wiatra”, wpisanym w jego struktury kombatanckie jako syn ostatniego dowódcy 27 Pułku Ułanów AK walczącego w konspiracji w latach 1940 1945. Oddział ten ojciec sam zorganizował i nadał mu nazwę jednostki, w której zawodowo służył od 1921 roku. W konspiracji podlegał służbowo pod zgrupowanie brygady AK i m.in. pod dowództwo ppor. (ppłk.) Adolfa Pilcha, ps. „Góra – Pistolet – Dolina”.
Na podstawie wspomnień Leona Zawitaja opracował Kazimierz Medyński
Było to pod koniec lutego 1943 r. Nocowałem wówczas z ojcem w oddalonym od nas około 400 m domu pani Chylińskiej, gdy wczesnym rankiem zaniepokojeni dziwnymi odgłosami podbiegliśmy do okna, by sprawdzić, co się dzieje. Dech mi zaparło, gdy zobaczyłem nasz dom otoczony gromadą niemieckich żandarmów. Wiedzieliśmy, że w domu została matka z panią Chylińską, a znając niemieckie metody przesłuchań, trudno było przewidzieć czy bite kobiety nie zdradzą miejsca naszego pobytu. Pierwszą była myśl o natychmiastowej ucieczce, lecz nagle zobaczyliśmy jak w naszą stronę kroczy jeden z żandarmów. To zdawało się potwierdzać nasze najgorsze przypuszczenia, jeszcze chwila i na ucieczkę będzie za późno!
Łomianki mają obecnie tylko jedną możliwość wyjazdu w kierunku Warszawy przez Bielany. Jest to trasa E7. Trasa ta jest zakorkowana do granic możliwości.
Prowadzone są spóźnione o kilka lat dyskusje o wyborze dodatkowych tras odciążających E7. Są to: obwodnica mszczonowska w otulinie Puszczy Kampinoskiej lub trasa wzdłuż wału Wisły. Ta pierwsza, jak się wydaje, jest bardziej realna, ma jednak charakter obwodnicy Warszawy, i dlatego prawdopodobnie znaczny ruch w kierunku Żoliborza do Warszawy zostałby na E7 w obszarze Łomianek. Z tego względu wydaje się potrzebne szukanie innych wariantów usprawnienia tego dojazdu. Może nim być alternatywny transport indywidualny w postaci małych pojazdów elektrycznych. Jest to rozwiązanie bardziej przyszłościowe, spowodowane nie tylko brakiem miejsca na jezdni, ale również wyczerpywaniem się źródeł ropy naftowej. Wymaga więc szerszego omówienia.
Nakładem Książnicy Płockiej ukazała się książka „Mosty przyjaźni – polska dusza i japońskie serce”. Jest to tłumaczenie japońskiego wydania z 1998 r., które w zamyśle autora było przeznaczone tylko dla czytelnika japońskiego. Autorem książki jest były ambasador Japonii w Polsce, pan Nagao Hyodo. Był on ambasadorem Japonii w Polsce w latach 199397 i przyczynił się do ożywienia polskojapońskich stosunków w wielu dziedzinach, zwłaszcza w zakresie współpracy gospodarczej i kulturalnej. Promocja książki odbyła się 1 lutego br. w ambasadzie Japonii w Warszawie, z udziałem ambasadora Japonii Ryuichi Tanabe, autora książki oraz wielu znakomitych gości.
Po 40 dniach postu czeka nas wielka uczta. Myślę, że w ten dzień przy świątecznym stole warto podarować sobie odrobinę luksusu.
Kilka dni temu otrzymałem ulotkę jednego z supermarketów, który proponuje ogromną świąteczną promocję win. Popatrzyłem na ceny i nie mogłem uwierzyć własnym oczom – wino hiszpańskie, co prawda stołowe – ale za 5,99 zł. Pomyślałem, że dochodzimy do cen europejskich, jeśli chodzi o ten trunek. Wszak w Hiszpanii można kupić w sklepie niezłe wino za ok. 2 euro. Szybko pobiegłem do sklepu, aby skosztować tego trunku. Niestety po otwarciu moje nadzieje legły w gruzach. Posłodzona ciecz, która znajdowała się w butelce, nawet nie stała blisko wina. Po krótkim zastanowieniu się zdałem sobie jednak sprawę, że przecież w Polsce nadal jest akcyza na wino, trzeba dodać koszt transportu oraz marże importera i dystrybutora. Jeśli to dodamy, to pozostała kwota w żaden sposób nie wystarczy producentowi na rozlanie do butelek przyzwoitego wina. Proponuję więc na święta nie patrzeć na tego typu wynalazki naszych zachodnich „dobroczyńców”. Jeśli będziemy solidarni i nie kupimy tych wynalazków, a importerzy będą musieli wypić je sami, to gwarantuję, że w przyszłym roku obejdzie się bez tego typu „promocji”.
To pytanie dręczy kolejne władze Łomianek od kilkunastu lat. A prostej odpowiedzi nie ma…
Gdy w 1994 r. podjęto decyzję o rozpoczęciu na szeroką skalę kanalizowania i wodociągowania Łomianek, pomysł był prosty – trochę dołożą mieszkańcy, resztę gmina wysupła z budżetu i jakoś to będzie. Szybko okazało się, że partycypacja mieszkańców to ledwie 5% wartości inwestycji, a sam gminny budżet inwestycji nie udźwignie. W roku bodajże 1996 spadła nam nieco „z nieba” szansa uzyskania taniego kredytu z NFOŚiGW.